Horror (tylko dla odpornych)
Pimpi zabiła goryla. Robiła to powoli, mała bestia...
Najpierw wyłupiła mu oczy i odgryzła nos, później wyrwała czarny język, a potem przełyk; sięgała coraz głębiej, aby w końcu wywlec po kawałku kłęby jego białych wnętrzności i rozrzucić je w furii po podłodze... Na tym ją zastałam.
Zastałam to złe słowo. Cały czas byłam w pokoju i pracowałam. Piesek zachowywał się wyjątkowo cicho, co już powinno mnie zaalarmować - wiadomo przecież, że cisza w trakcie zabaw psich i dziecięcych, to bardzo zły znak, zwiastujący kłopoty.
Jak wspomniałam, gorylek zabijany był długo, kilka miesięcy. Kilka razy interweniowałam z igłą w dłoni. Ale dziś, gdy spojrzałam na podłogę zasłaną kłębami białej syntetycznej waty, zrozumiałam że nadszedł kres jego życia...
W poniedziałek trzeba będzie kupić nową zabawkę.
P.S. A może nawet dwie. Miś bowiem od pewnego czasu coś źle wygląda...
1 komentarz:
Cześć Jego pamięći, czujnie strzegł i zdecydownie bronił nas ten bohater. Dzięki Jego cichemu heroizmowi wielokrotnie umknąłem zakusom Pimpi na integralność mojej powłoki.
Niech spoczywa w pokoju!
FC
Prześlij komentarz