Dokarmianie przez klikanie

czwartek, maja 31, 2007

Takie sobie rozmyślania...

Miło jest czytać miłe komentarze, takie pozytywnie nastrajające. Bardzo miło :)

...nawet jeśli się wie, że ich prawdziwym autorem wcale nie jest osoba, która je pisze, tylko pewien duży facet, który ma dosyć gapienia się na fale i wsłuchiwania w milczenie w zupełnie innym świecie, niż ten tu...

Taaa, ale komentarze i tak są miłe, nie liczy się w końcu powód ;)

Edytuję po komentarzu na GT "to dziwny wpis". No dziwny, nie przeczę, ale czy ja muszę być zawsze tak do bólu i dla wszystkich zrozumiała? Nie muszę. A zatroskanych stanem mojego zdrowia psychicznego zapewniam, iż wszystko na razie jest w granicach normy.

środa, maja 23, 2007

Milczenie...

Piszę to, bo kilka osób pytało mnie o powody milczenia, więc - choć odpowiedziałam im prywatnie - to tu też czuję się w obowiązku wyjaśnić, czemu tak rzadko ostatnio się tu pojawiam.

Cóż, ludzie dzielą się na intro- i ekstrawertyków. I choć po osobie piszącej blog raczej oczekuje się ekstrawertyzmu, to jednak ja należę połowicznie do tych pierwszych. A czemu połowicznie? Bo lubię dzielić się tym, co idzie dobrze, natomiast gdy coś jest źle, to wtedy znikam, milknę i pojawiam się ponownie, gdy znów jest dobrze. Ci, którzy znają mnie w realu dobrze o tym wiedzą. Cóż, taka już jestem i żaden blog, choćby najintymniejszy, tego nie zmieni.

Tak więc pominę sprawy, które idą źle lub bardzo źle, a skupię się na tym, co dobre... Mała właśnie wskoczyła na fotel, wgramoliła mi się na kolana i tak się fajnie przytula. Aha, no i spacery z nią i odkrywanie świata z jej perspektywy sprawiają mi naprawdę dużo radości. No właśnie... i to chyba wszystko :)

Nie przestawajcie tu zaglądać. Wrócę, niech tylko będzie choć trochę lepiej.

sobota, maja 12, 2007

Pimpi wchodzi w świat

No i nadszedł wreszcie tak wyczekiwany przez nasza trójkę dzień pierwszego spaceru.

Co tu dużo mówić... było świetnie, nawiązaliśmy pierwsze psie i ludzkie znajomości, ganialiśmy po trawie, bawiliśmy się i uczyli różnych rzeczy - tak zeszły nam w sumie chyba ze trzy godziny, obfotografowane przez M. dokładnie (zrobił 55 zdjęć, z których tu zamieszczam dwa).

Pimpi buszująca w trawie:


Pimpi pokazuje, że umie chodzić na smyczy, a ja pokazuję, że świetnie mi idzie prowadzenie tak dobrze ułożonego psa - same kłamstwa, rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej ;)


piątek, maja 04, 2007

Niewolnica ;)

Mała weszła dziś symbolicznie w rolę psa miejskiego - w wolnym przekładzie oznacza to, że założyliśmy jej obrożę oraz smycz. Obroża zostanie na razie na stałe; smycz była tylko przez kilka minut.

Pimpi jest zdecydowanie samicą alfa i przy zakładaniu obroży udowodniła to po raz kolejny. Oj, nie spodobał jej się prezent ani trochę... Ze smyczą było zresztą jeszcze gorzej :) Ale cóż, trzeba.
Ponieważ zawsze lubiła wybiegać na korytarz, więc pierwszy spacer odbyłyśmy właśnie tam. O ile zwiedzanie w pierwszych sekundach było ciekawe, to już w następnych przerodziło się w ogromny protest psa: rozpłaszczyła się na posadzce - bierny opór w najczystszej postaci.

Przez najbliższy tydzień będziemy tak trenować na sucho, ale już teraz widzę, że pierwszy spacer stanie się wyzwaniem dla całej trójki :)

Budzikom... sen ;)

Pimpi - jak tu pisałam kilkakrotnie - budzi nas o wschodzie słońca. Ponieważ wypada on coraz wcześniej, to i pobudka coraz wcześniejsza. Ostatnio to już tak około 4:40...

Może was ciekawi, co dzieje się później, gdy my już siedzimy w sieci, pijemy kawę, a poranne słońce złotym blaskiem zaczyna zalewać pokój... No jak to, co? Dzieje się to, co poniżej...




P.S. Zdjęcie znów autorstwa M.
P.S.2 Równo za tydzień pierwszy spacer. Już nie możemy się doczekać...

środa, maja 02, 2007

Film

Ponieważ ostatnio tyle jest o psie, więc dziś - dla równowagi, będzie coś o kotach.

FILM został nakręcony w 1947 roku, jest czarno-biały, z napisami i trwa 22 minuty. Wyrwijcie je z dzisiejszego planu dnia. Warto :)