Dokarmianie przez klikanie

niedziela, listopada 28, 2010

Najlepsza pora dnia

Zaczyna się czasem już o trzeciej trzydzieści, czasami o czwartej czy za kolejne pół godziny...

Pierwszy jest pstryk na listwie czyli światło, dźwięk i podłączenie się do świata ;) To moja działka, w tym czasie Mąż Idealny już robi kawę, ja z kolei sprawdzam zawartość misek Futerek i uzupełniam.
No, dobra - kawa jest, papieros zapalony, czas sprawdzić newsy, maile i fb - gdy my śpimy, świat tworzy content ;) Na zapoznaniu się z nocna produkcją schodzi pierwsza kawa.

Czas na drugi kubek i już prawdziwa pracę. Ja czytam zaległości i planuję zadania na dziś. MI konferuje na tematy fachowe z zaprzyjaźnionym webmasterem, osiągalnym - bo jeszcze nie zakończył dnia poprzedniego. Franz śpi na maszynie do szycia, zbierając energię na późniejsze śledzenie tych wstrętnych ptaszków za oknem. Pimpi na złocistej poduszeczce pieska pałacowego też śpi, leżąc między nami.

Trzeci kubek: teraz już jesteśmy całkiem rozkręceni i pracujemy pełną parą (nomen omen), od czasu do czasu dyskutując na temat obecnych i nowych rzeczy, podsyłając sobie linki, konsultując się i tak dalej. Nigdy później w ciągu dnia nie zrobimy tak dużo w tak krótkim czasie, ile teraz.To zdecydowanie najlepsza pora dnia :)

środa, listopada 24, 2010

Najsprytniejszy deser świata

Czemu najsprytniejszy? Bo ekstremalnie tani, błyskawiczny i z mnóstwem zastosowań.

Kupujemy najzwyklejszą pitną czekoladę w saszetkach, fix do bitej śmietany Dr Oetkera oraz śmietankę 36% (może być również 30-ka). Na osobę bierzemy saszetkę czekolady, pół szklanki śmietany i pół paczki fixu.
Początek przepisu: śmietanę ubijamy z czekoladą przez chwilę, dodajemy fix i jeszcze chwilkę ubijamy; koniec przepisu.
Cóż my z tym możemy zrobić? W zasadzie wszystko z wyjątkiem podgrzewania.Wymienię zastosowania, które już wypróbowałam, ale na pewno nie są to wszystkie możliwe:

  • nałożyć do pucharka i podać jako krem z dodatkami lub bez
  • zamrozić i podać jako lody (tu już nie będzie taki błyskawiczny oczywiście)
  • nałożyć do gotowych kruchych babeczek
  • potraktować jako krem do ciasteczek składanych po dwa
  • użyć jako kremu do delikatnego biszkoptu (ew. zrobić roladę biszkoptową)
P.S. Klikajcie, proszę, na miseczkę u góry, ta reklama tam będzie na razie na stałe. To taki pajacyk dla bezdomnych zwierzaków.

wtorek, listopada 23, 2010

Aaale dłuuuga przerwa była...

No, była, była, ale kiedy piszę dużo różnych rzeczy, to czasem jestem tak "wypisana", że - przyznaję - nie mam siły jeszcze uzupełniać bloga, przykro mi. Nawet na fb statusu nie ustawiam, a o czymś to przecież świadczy ;)

Skoro sprawa wyjaśniona, to telegraficznie - nowości:

  • nie pracuję już w tej pracy, co to wiecie, tej do której trzy razy wracałam
  • w ogóle na razie - poza zdalnymi zleceniami, nie podejmuję pracy u nikogo, w związku z tym, że...
  • ...piszę książkę o tematyce na której się świetnie znam (nie, nie kucharską ;), a pisanie książki wymaga czasu i spokoju
  • MnM robi pierwszą dużą, płatną stronę na zlecenie i świetnie mu to idzie (bo jest zdolny i mądry, zawsze to mówiłam)
  • pomagam MnM jako doradca artystyczny, co jest miłym przerywnikiem w pisaniu
  • a w ogóle to świetnie nam się razem pracuje :)
  • futerka prognozują ostrą zimę - jedzą i gromadzą tłuszczyk, przesypiając większość czasu (szczególnie F., ale P. też niewiele mniej)
Obiecuję już nie milknąć na tak długo, tym bardziej, że to nie wszystkie newsy, będzie też druga część, a potem mój najnowszy pomysł na deser.

piątek, listopada 12, 2010

Z cyklu: Jak się to robi?

Od razu uprzedzam, historia jest prawdziwa, z wczoraj; niestety - musiałam utajnić nazwy, bowiem obiecałam, co by nie było afery ;)


Z pewnego miasta na południu kraju, z pewnego bardzo dużego zakładu z kapitałem zagranicznym, wybrała się wczesnym rankiem spora grupa osób, głównie związkowców, do stolicy. Cel - marsz protestacyjny. Nie wiem przeciw czemu, bo ja tam miałam dwoje szpiegów spoza rzeczonej firmy.

Jadą sobie, jadą, trochę piją, śpiew zbiorowy, jak to na wycieczce... Aż tu nagle, w okolicach miasta świętej wieży - trach i piętrowy autokar się zepsuł.
Dwie godziny na parkingu, na szczęście pod knajpą - kolejne lufki, śpiew, huśtawki... I w końcu (gdy jeszcze nie było wiadomo, jak się sytuacja rozwinie) ktoś wpadł na pomysł...
Kominiarki na pyszczki, transparenty w dłonie i demonstracja pod knajpą, na tle autobusu - fotki. Bo musi być dokumentacja, że demonstracja się odbyła, a jak :)

Po jakimś czasie przyjechały dwa inne autokary i zabrały połowę demonstracji (tę dolną) z powrotem do miasta na południu Polski, a drugą - górną, do Warszawy. Na demonstrację przybyli za późno (jakie za późno - przecież ona już była ;), ale nie za późno na to, aby mi to opowiedzieć, pokazać kominiarki i fotki z "demonstracji".
Ładne?

P.S. Historie publikuję za zgodą "szpiegów", pozdrawiam i czekam na kolejne spotkanie :*

niedziela, listopada 07, 2010

Roznosi mnie...

Nie, nie. Wcale nie wściekłość (jak to zazwyczaj bywa), lecz energia :)


Mnóstwo pomysłów, mnóstwo pracy, innymi słowy: wiencej sistkiego! ;)
Ale kiedy wyjdzie...
Zauważcie, że nie napisałam "jeśli" lecz "kiedy", czyli mam zero wątpliwości, a skoro taki ohydny realista jak ja ma zero wątpliwości, to znaczy że sprawa jest pewna na 200%.
Tak więc GDY wyjdzie, to Koty, Kociambry, Kociątka, Futereczka czyli MY - będą bogate i szczęśliwe. Na razie wykonały połowę i są tylko szczęśliwe. Pozostała im do zrobienia tylko ta druga połowa ;)