Dokarmianie przez klikanie

wtorek, sierpnia 31, 2010

Pięćset dwudziesty czwarty

Spotkanie było, dwudziestu jeden wariatów... Całkiem miło.


Nieoczekiwane: spojrzeć na Wawę oczami kogoś, kto jej jeszcze nie poznał. Niewyjęte. Bardzo mi się podobało.

Nie wiem, zmęczona jestem trochę, trochę przepita. Ale generalnie raczej zadowolona ;)

P.S. Mąż ostrzygł psa. Niektórzy - złośliwi i głupi - mówią, że w schodki. Może i w schodki, ale i tak odwalił super robotę. Pimpiakowi się podoba :)

czwartek, sierpnia 26, 2010

Znów się udało...

...bo Pan Doktor zrozumiał naszą wariacką decyzję i jak zwykle pomógł. Musi nas chyba lubić, nie widzę inaczej :)


Cóż więc?
A żyjemy sobie wreszcie tzw. normalnym rytmem (bo poprzedni był, delikatnie ujmując - chaotyczny), wreszcie mamy coś takiego jak weekend (pojęcie zupełnie zapomniane). W zamian poszła w las instytucja szewskiego poniedziałku oraz niespodziewanych, bez konsekwencji - nieobecności.
Coś za coś, jak zwykle, niemniej stan obecny jest lepszy, bo mamy wreszcie czas dla siebie. Futerka też się przystosowały - na początku były nieco skołowane, ale już im przeszło i dostrzegają plusy :)

piątek, sierpnia 20, 2010

Nawiązanie

Nawiązuję niniejszym do pierwszego postu z 18. sierpnia.


Warto było jednak, bo K. naprawdę znów się uśmiecha, a wraca z pracy tak zrelaksowany i pełen energii, jakby nie wracał z pracy, a z wizyty w jakimś spa. Czyli to jednak była dobra decyzja... :)

czwartek, sierpnia 19, 2010

Kocurek




Kocurek i już.

Rozmowa z S.

S. to siostra Męża nad Mężami.


Naprawdę piękna, urodą modelki - ale pięknej modelki, a nie jakiegoś tam wieszaka. Mówię zresztą do niej od zawsze "Śliczna" bo to bardzo adekwatne jest w kwestii powierzchowności rzeczonej...

Tak sobie gadamy na fb, w końcu sprawa schodzi na kwestie zawodowe... Proponuję S. karierę w Wawie; znaczy tak lekko proponuję, bez nalegania. Na co czujna jak ważka Śliczna mówi:
- Że niby co, u was będę mieszkać? O, nie. To ja wolę tu zostać.

Nie dość, że śliczna, to jeszcze mądra... ;) W końcu każdy mądry wolałby trzymać się z daleka...

środa, sierpnia 18, 2010

Jolalojalna

Rozmowa z bardzo lubianą przeze mnie osobą na fb (osoba jest płci męskiej), chcę być miła i jestem miła... Rozmowa ogólnie dotyczy cech charakteru i ich wpływu na blabla etc.


Qilia:
- Wiesz, w porównaniu z K., to ty oczywiście jesteś żaden, ale tym się w ogóle nie przejmuj, w porównaniu z nim każdy jest żaden. Bez porównywania jesteś super, zdecydowanie górna półka.

W tej wypowiedzi Qilii jest zawarte wyjaśnienie, czemu każda kobieta to... córka... psa... Ale jakże lojalna, co nie? Jak to córka psa. ;D

Głód pod mostem

Państwo M. jak zwykle narozrabiali... Głuptasy z nich trochę. Ale za to ideologicznie OK.


Pan M. czyli CudnadWisłą poszedł był właśnie pierwszy raz do nowej pracy. Nic nadzwyczajnego, ostatecznie ludzie od czasu do czasu zmieniają pracę...

Problem wynika z nas jak zwykle. Otóż my wszystko musimy odwrotnie i dlatego CnW zmienił dobrze płatną (choć patologiczną i poje...) pracę na inną, duuużo gorzej płatną - ale bez patologii i poje...nia.
Jeśli Pan Doktor nie zrozumie tej wymiany, to czeka naszą czwórkę głód. Głód pod mostem w dodatku.

Dlatego właśnie nie wiem, z czego się cieszę... Może z tego, że CnW będzie się częściej uśmiechał, bez tego stresu wynikającego z codziennego obcowania z patologią? Nie wiem, czy to jest duży powód czy mały. Dla mnie wystarczająco duży w każdym razie.

poniedziałek, sierpnia 16, 2010

Nie wiem, co to znaczy ;)

Dowcip sytuacyjny z dzisiejszego popołudnia.


Państwo M. muszą obgadać ważną rzecz, więc zaopatrzeni w po setce na ryjek udali się w spokojne podcienia Mostu Świętokrzyskiego, co by rzecz rzeczoną obgadać.
Obgadują zawzięcie, ledwie sącząc, bo gadanie ważniejsze.
Nagle Qilia (może wiedziona instynktem, a może przypadkowo), kieruje wzrok w górę i lekko na prawo... O, q...
Nad państwem M., oparci o barierkę, stoją dwaj policjanci i z wiele mówiącym uśmiechem im się przypatrują... Jeden z nich mówi:
- Zaraz tam zejdziemy...
Na co Q. wzorem Thelmy czy Louise (nie pamiętam, która była która) z "T&L" robi "proszącego pieska" - plus dla niej, że choć nie popiskuje jak pierwowzór ;)
Policjant zimno, powtarzając gest:
- Nie wiem, co to oznacza...
(Drugi policjant w tym czasie się śmieje.)
Qilia:
- To jest prośba, nie schodźcie, no po co ( jednocześnie państwo M. demonstracyjnie chowają mikrobuteleczki do mikroskopijnego plecaczka Q.)? A poza tym mamy poważną rozmowę, musieliśmy (widzi już rozjaśnione miny obu policjantów). Dziękujemy :)

Ładne? A w dodatku prawdziwe co do słowa. Policja nie jest zła, a poza tym odróżnia chlanie od popijania. Brawo i... dziękujemy ;)

środa, sierpnia 11, 2010

Zadania na dziś

To trzeba dziś zrobić:


1. Zarezerwować knajpkę na koniec miesiąca, na cantryjskie spotkanie.
2. Pójść do pani Stanisławy i przyjąć robotników od ciepłej wody.
3. Napić się piwa w poczuciu dobrze spełnionych obowiązków.

wtorek, sierpnia 03, 2010

Duch z przeszłości

Dziś w planach mam piwo z bardzo, ale to bardzo dawno nie widzianym kolegą.


Prawdopodobnie przebiegnie ono pod hasłem "A pamiętasz...?", jak zwykle przy takich okazjach bywa. Ale nie tylko, więc bardzo się na nie cieszę i liczę na megatony pikantnych plot o wspólnych znajomych, którzy już teraz powinni mieć piekące uszka, choć spotkanie dopiero za kilka godzin ;)

niedziela, sierpnia 01, 2010

Cholera, znów ta polityka...

W związku z rocznicą Powstania pojawiają się dyskusje, choćby na FB.


Czy to PW dobre było czy niedobre? Potrzebne czy zbędne? Bardzo mądre czy bardzo głupie w założeniu?

Ja tam nie wiem, większość dyskutujących pewnie też nie wie, bo nie dość, że ich - to nawet ich rodziców nie było wtedy na świecie. Ale kocham Warszawę i kocham wolność i myślę, że gdyby należało dziś podjąć decyzję, czy walczyć czy też nie, to 100% (pełne sto procent, albo nie znam ich) moich przyjaciół oraz ja, nie zastanawialibyśmy się wcale, czy to mądre, czy to dobre, czy niezbędne. Zrobilibyśmy po prostu to samo, co nasi dziadkowie.

A potem po latach znów by się pewnie ktoś zastanawiał, czy to mądre było.
Ale nam by to było słodko obojętne, bo my już zrobiliśmy to, co czuliśmy, co chcieliśmy, co uważaliśmy za słuszne. Na szczęście podczas tych dyskusji bylibyśmy już od dawna martwi, więc one by nas zupełnie nie dotyczyły.

The After Ride

No, kochaaani... Państwo M. są z siebie absolutnie zasłużenie dumni.


Bo i są powody. Gleba została zaliczona raz, ale było to zamierzone i kontrolowane, jedynie w celu sprawdzenia, czy nadal umie się upadać. Się umie - ani otarcia ani siniaka, ani w ogóle nic z tych rzeczy...

Jak na pierwszą jazdę na wrotkach (bo trening na klatce schodowej się nie liczy), państwu M. poszło po prostu śpiewająco. Jutro drugi trening, też w godzinach wczesnoporannych, zainteresowani mogą rezerwować miejsca w loży na moście Świętokrzyskim. Stamtąd bowiem wszystko widać, ale z zachowaniem bezpiecznego dystansu od państwa M., którzy może jako tako jeżdżą, ale hamować to się jeszcze, niestety, nie nauczyli ;)

Sen

Przed chwileczką:


- Śniło mi się, że kupiłem ci pierścionek...
- A chociaż ładny był?
- Nie no, nie jakiś taki bardzo super, ale tak, ładny, ładny był raczej...
- To dzięki :D
- A nie ma za co :)
- No, fakt...

Xanadu ;)

Pamiętacie ten musical? Bardzo był kiczowaty, ale za to z dobrą muzyką no i fajnie tam na wrotkach jeździli.


Czemu akurat teraz o tym piszę? A bo państwo M. nabyli wczoraj dwie pary wrotek i dziś udają się na jazdę próbną. Słowo, że gdy wrócą, to opiszę uczciwie, ile razy zaliczyli glebę.*

Niezależnie od tego, pani M. już pewnie jest na Youtube, bo wczoraj trenowała na klatce schodowej, monitorowanej przez KSP, tak więc - jeśli chłopaki się nagraniem sami nacieszyli, to pewnie wrzucą, co by inni ludzie też się mogli pośmiać ;)

*Pod warunkiem, że w ogóle będę w stanie policzyć...