Nie mam łapy
Jak nie urok, to... oblanie wrzątkiem.
I nie mam łapy, niby tylko lewej, ale - jak się okazało - to bardzo potrzebna łapa. W zasadzie do wszystkiego. Bolało jak jasna cholera, nadal boli, ale już nie tak, jak w nocy. Moment na takie wypadki to sobie wybrałam wyjątkowo niesprzyjający.
Zgodnie z moją teorią, wypadek świadczy o tym, że jeden z gorszych miesięcy mojego życia właśnie się zakończył. Teraz będzie już tylko lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz