Taka uśmiechnieta notka :)
Z dawnej Pimpi zostały oczy i charakter. Nikomu już teraz nie uda mi się wmówić, że to kundelka... Ta mała cholera po fryzjerze wygląda jak westie... Wiec już wiem, jak to było z genami, choć tata był szitzusiem, a mama terierkiem... Łomatko, co za bur... bałagan, chciałam powiedzieć ;)
Najważniejsze, że małej podoba się nowy wizerunek, a jego osiągnięcie też przesadnie nie bolało. Żadnych urazów, zrobiły to profesjonalistki i zrobiły dobrze, zdecydowanie polecam, po adres proszę pisać - podam.
Jasne, że trudno z dnia na dzień przestawić się na brak futerka, w które wsuwa się palce. No, ale... jest taki milutki krecik. Też fajne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz