Coś jakby tortilla...
Całkiem fajna rzecz na niedzielne śniadanie - dobre, łatwe i szybkie.
Na dwie osoby bierzemy cztery młode niezbyt duże ziemniaki, cztery też nie za wielkie pieczarki i trzy lub cztery jajka oraz dodatki, ale do nich dojdziemy już w trakcie przyrządzania.
Ziemniaki i pieczarki obieramy. Ziemniaki kroimy w słomkę (najwyżej 3 mm grubości, a długość - jak długość ziemniaka). Pieczarkom przycinamy nóżki równo z kapeluszami, a potem kroimy na cienkie plasterki.
Do rondelka wlewamy oliwę (na wysokość 1,5-2 cm) i smażymy w niej ziemniaki, aż będą złociste i miękkie. Przygotowujemy dobrą patelnię i wyjęte z oliwy ziemniaki rozkładamy na dnie patelni równą warstwą. Solimy i pieprzymy.
Na tej samej oliwie smażymy pieczarki na złoto. Usmażone układamy na ziemniakach i oprószamy pieprzem. Skrapiamy wszystko oliwą ze smażenia (ale niewielką jej ilością - nawet łyżka to troszkę za dużo).
Jajka wbijamy do miseczki, dodajemy sól i pieprz i rozbełtujemy to, ale nie jak na omlet, tylko tak byle jak. Dwa ząbki czosnku grubo siekamy i dodajemy do jajek, kruszymy kawałek sera pleśniowego i też wsypujemy do jajek. Ustawiamy patelnię na niewielkim ogniu. Jeszcze raz mieszamy masę jajeczną i wylewamy ją na podkład z ziemniaków i pieczarek. Po wierzchu posypujemy cajenne.
Smażymy, aż jajka się zetną. Nie powinniśmy przykrywać potrawy, ale jeśli patelnia nie jest za dobra, to lepiej przykryć, bo prędzej się przypali niż zetnie. W trakcie smażenia nie mieszać, nie odwracać, nie przeszkadzać. Podając zsuwamy w całości na okrągły półmisek i kroimy jak pizzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz