Chce się żyć
Dziś wyszłyśmy na spacer wyjątkowo wcześnie, bo trochę po szóstej. Pięknie było - ciepło, leciutki deszcz, cała okolica rozśpiewana ptakami; mnóstwo głosów, jeszcze nie zagłuszonych przez nieliczne o tej porze samochody.
Po trawnikach spacerowały parki kawek, wybierające co bardziej odpowiednie patyczki do budowy gniazd. Ludzie uśmiechnięci, psy zadowolone. Wokół coraz zieleniej, a w tej zieleni - plamki kwiatów w różnych kolorach. Gdzieś pod płotem - maleńki samotny fiołek... Sielanka jednym słowem.
Dziś mamy dzień wyjściowy, więc otrzemy się o jeszcze więcej wiosny. Od wczoraj natomiast mała może swobodnie biegać po naszym terenie, bo właściciel ogrodził ogródek symboliczną siatką, więc nie ma już niebezpieczeństwa, że Pimpi coś w nim zniszczy. Ogródek jest oczkiem w głowie mamy właściciela, która powiedziała mi wczoraj, że będę tu miała bardzo ładnie, bo wszystko w nim kwitnie od wiosny do późnej jesieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz