Dokarmianie przez klikanie

sobota, lutego 16, 2008

Zimowo, znowu, brr...

I znów to białe ohydztwo pokryło świat. A tak pięknie miało być...

Małej to nie przeszkadza, ale mnie bardzo, bo jestem od kilku dni chora i cztery spacery dziennie w mrozie, wietrze i śniegu raczej nie pomogą mi wyzdrowieć. Opatulam się tak, że nie widać mi nic prócz oczu (oczu zresztą też raczej nie widać, bo noszę ciemne okulary) i łazimy.

Dziś spotkałyśmy ślicznego yoreczka, baaardzo dobrze urodzony, z piękną fryzurką prosto od fryzjera, ubrany w elegancki czarny golf - urokliwe stworzonko. Ale - jak to większość yorków - równie jak ja niezadowolony z powrotu zimy. Doskonale go rozumiem.

Pieski pobawiły się chwilkę, a mnie właścicielka zwierzątka uświadomiła wreszcie w kwestii dziwnych dźwięków, które głośno rozbrzmiewają codziennie w całej okolicy. Te dźwięki to bardzo głośne wrzaski ptaków, które w mieście raczej nie powinny się pojawiać.
Otóż jest to odstraszacz ptaków miejskich, zamontowany na jednym z balkonów. Hmm, ja rozumiem, że można gołębi i innych wróbli nie lubić, bo brudzą... ale za cenę takich efektów dźwiękowych... To już mi lekko trąci patologią.

Brak komentarzy: