Otwarcie sezonu :)
Wczoraj była przepiękna pogoda, więc stwierdziłam, że najwyższy czas zacząć sezon rowerowy.
Dziś - korzystając z wolnego czasu - od rana zabrałam się za moją czarną mambę. Myłam, dokręcałam, pompowałam, czyściłam, smarowałam etc. uzyskując efekt, który oślepił blaskiem wchodzącego właśnie M. ;)
Niestety, dzisiejsza pogoda nie była już tak przepiękna jak wczorajsza, ale cóż to dla nas... Wzięłam narzędzia i wyjechałyśmy na jazdę próbną. Mżawka mżawkowała, chmury wisiały, mokro, mokrzej, najbłotniściej. Oczywiście - dla samego sprawdzenia - wystarczyło zrobić rundkę po osiedlu, ale... Ale jeśli się już wsiądzie, pierwszy raz od listopada, no to... No to chce się pojechać gdzieś dalej. Pojechało się więc, a jakże. Nie wzięło się planu, więc o mało się przy okazji nie zgubiło... w hurtownie się wbiło, w wertepy, a jak... Jak szaleć to szaleć.
Na koniec wpadło się zawrzeć znajomość z pobliskim, niedawno otwartym w miejsce lumpeksu, sklepem rowerowym; w końcu dotarło się do domu. Z lekkim drżeniem mięśni, zadowoleniem pod mokrą grzywką i z mambą, która już nie jest aż tak lśniąca jak przed południem ;) Ale sezon otwarty i jest super :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz