Dokarmianie przez klikanie

poniedziałek, września 27, 2010

Lody

Podchodziłam do robienia ich jak pies do jeża, bo...

...nie mam maszynki do lodów, nigdy nie robiłam, pora nie lodowa i takie tam. Ale w końcu się przełamałam i... Udały się! Najlepsze jakie jedliśmy w życiu :)

Tak więc muszę się z wami podzielić, jak się je robi, bo sama je wymyśliłam (poczytałam najpierw w necie, ale potem wszystko zrobiłam po swojemu). Wychodzą dwie porcje. Bardzo by się przydało takie urządzenie (lub zbliżone, ja mam podobne - kupiłam za dychę na Allegro):


Bierzemy dwa jajka, myjemy porządnie, można też sparzyć (ale bez popadania w paranoję). Oddzielamy od siebie białka i żółtka (gdy nam się białek uzbiera, to np. zrobimy bezy), żółtka w kubku posypujemy trzema łyżeczkami cukru i ucieramy na kogel-mogel, a potem dodajemy do nich kilka łyżek śmietanki 36% i jeszcze trochę ucieramy.
Resztę śmietanki (u mnie to było razem ok. 1/3 opakowania 500-gramowego) zagotowujemy z łyżeczką masła, trzema łyżeczkami cukru, dwiema kostkami mlecznej czekolady i dwiema-trzema łyżeczkami kakao (kakao najpierw wymieszać z niewielką ilością zimnej wody - bez tego zbije się w grudki). Niech się to chwilkę pogotuje (mieszać).
Kogel-mogel włożyć do naczynia, w którym lody będą się mrozić (w moim wypadku do tego quasimikserka, ale jeszcze bez łopatki mieszającej) i cienkim strumyczkiem wlewać gorący płyn kakaowy, cały czas mieszając. Wystudzić, dosypać 2 kostki posiekanej czekolady.
Zamontować łopatkę, wieko i korbkę, pokręcić parę razy i wstawić do zamrażalnika (u mnie to była zamrażarka). Co pół godziny zrobić parę obrotów. Gdy lody będą już prawie całkowicie zestalone - przełożyć do naczyń docelowych, przykryć folią i odstawić jeszcze na min. godzinę (można i dużo dłużej).

To się długo pisze, ale robi się naprawdę błyskawicznie :) Oczywiście zachęcam do modyfikacji. Do waniliowych dodamy np. tylko białą czekoladę, można też wrzucić jakieś owoce (przetarte czy nie), bakalie, soki, mocny napar kawy i co tam tylko lubicie.

Brak komentarzy: