Dokarmianie przez klikanie

wtorek, lutego 09, 2010

Nie dość, że porąbany dzień...

...i porąbany łeb ;)


To wcale nie był koniec - wtedy, gdy popołudniem pisałam - jeszcze coś się czaiło za załomem ściany, choć ja nie przeczuwałam. Albo przeczuwałam nie za bardzo...

To naprawdę dziwny dzień.

P.S. I znów codzienność... Zmienię tę nazwę. Ludzie podobni do mnie w ogóle nie powinni używać takich słów, bo nie są dla nich. O. Jak mawia Ula.

Brak komentarzy: