Dokarmianie przez klikanie

czwartek, grudnia 07, 2006

Wróciłam...

...zmęczona ogromnie, wykończona prawie, ale takim dobrym zmęczeniem, po zrobieniu mnóstwa konstruktywnych rzeczy.

Urządzamy się, meblujemy, kupujemy drobiażdżki i większe rzeczy, liczymy, liczymy, liczymy - pieniądze, bo na wszystko brak. Ale z uśmiechem, ze spokojem to wszystko. Nie dziś - to za tydzień; nie za tydzień - to za miesiąc. Albo później, gdy przyjdzie na to czas.

Co innego jest ważne. Teraz już się nie boimy świata, nie tęsknimy za sobą. Teraz wreszcie jest pewność, spokój, jesteśmy razem i odpadły czynniki zewnętrzne. Również jako usprawiedliwienie... ale to koszty wkalkulowane.

Jestem szczęśliwa. I widzę szczęście w jego oczach. To mamy na dziś. Jutro jest niewiadomą - jak zawsze.

Brak komentarzy: