Dokarmianie przez klikanie

wtorek, lipca 17, 2007

Pimpi's Diary - Part 4.

Wiecie co? Gorąco jest, bardzo gorąco jest, wiecie? A może nawet bardzobardzobardzo, wiecie?

No, ale Oni na szczęście o mnie dbają w te upały. Zawsze noszą wodę dla mnie i chodzimy na spacerki pod takie wielkie wierzby, które dają dużo cienia, a ziemia pod nimi jest chłodna. Kopię sobie tam norki, kładę się i chłodzę sobie brzuszek - musicie spróbować, to świetny sposób.

Zmienili mi też godziny spacerów, żebym się nie męczyła upałem. Piją kawę przed piątą, żeby jak najwcześniej ze mną wyjść, bo rano jest zupełnie fajnie i biegam za patyczkami... za setkami patyczków, bo... ja ich nigdy nie przynoszę, no... czasem przyniosę, ale to w drodze wyjątku raczej. Ja lubię je znajdować, ale przynosić? Po co? Przecież zawsze i tak znajdą mi nowe :)

W domku nie ma wielu chłodnych miejsc, muszę wybierać - albo łazienka (gdzie najchłodniej), albo cieplejszy pokój, ale z Nimi... no i jakoś tak zawsze wybieram jednak pokój... Są spoko i mam z nimi luz, szczególnie jak ich porównać z niektórymi, to... to ja się nie dziwię tym innym psom, że one czasem gryzą tych swoich Onych...

To pisałam ja - mądra i zupełnie dorosła Pimpi. Pa :)

Brak komentarzy: