Mieszane uczucia
Za dwie godziny jadę do Krakowa. No i mam mieszane uczucia...
...bo:
- polubiłam trochę ten Kraków, więc chętnie go zobaczę, ale nie cierpię podróży, szczególnie pociągami;
- z przyjemnością zobaczę się z mamą, ale niechętnie rozstaję się z M. i Pimpi;
- spotkam się może ze znajomymi, ale głównie będę się pałętać po urzędach (a tego to nie cierpię) oraz sklepach (również nie przepadam);
- czeka mnie obżeranie się smakołykami u mamy, lecz jednocześnie martwię się, jak oni tu sobie beze mnie poradzą (tak jakbym była niezbędna - akurat, poradzą sobie świetnie);
- pobyłabym w tym Krakowie tak na spokojnie, chociaż przez tydzień - a będę w biegu cały czas, bo jadę tylko na dwa dni...
No i właśnie z powyższych powodów mam raczej kiepski humor, pomijając nawet to, że po wczorajszych urodzinach mam lekkiego kaca. Ale optymizm budzi we mnie zdanie wypowiedziane przez mamę: - Przypomnij mi, jakie jest twoje ulubione piwo, bo nie wiem, które kupić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz