Setna notka
...szybko się pojawiła. Fanfar nie będzie, bo cóż to znowu jest sto notek - całkiem niewiele.
Tylko taka mała refleksja... bo na początku to miał być testowy blog, taki próbnie założony, żeby zorientować się, jak blogi googlowe działają. Kolejne potwierdzenie teorii o długowieczności prowizorek ;)
Żeby od rana było wesoło, wrzucam dowcip rysunkowy autorstwa PHILA SELBY'EGO
Nie lubię Yoko z przyczyn absolutnie dla mnie niezrozumiałych, nie z powodu The Beatles, bo ich też nie lubię ;). Nie lubię jej i już, lecz gwoli uczciwości muszę tu z niechęcią przyznać, że jej ostatnia płyta mi się podoba. Nie to, że jakaś rewelacja - bo to nie jest ta stylistyka, którą preferuję, niemniej no... no dobra jest, da się słuchać.
P.S. Jak chyba zauważyliście, pilnie wyglądam wiosny i wczoraj znów coś wypatrzyłam - całkiem już wyrośnięte pączki żółtych krokusów. Jest dobrze, jest już blisko :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz