O pracy, rozrywkach i pracy ;)
Padnięta jestem całkiem...
Dostałam mordercze zlecenie, które pozbawiło mnie sił witalnych, wyprało mózg i usztywniło nadgarstki. Zlecenie skończyłam, ale mam jeszcze jedno zaległe, więc zaraz się za nie spróbuję zabrać, bo muszę. Nie wiem jednak, co uda mi się z tego wypranego mózgu wykrzesać... Mam nadzieję, że druga kawa pomoże.
Dzięki blogowi nawiązałam wirtualny kontakt ze znajomym z realu, z poprzedniego życia. Miło było popisać i pogadać, powspominać. Wcale to poprzednie życie nie było takie złe, a już na pewno bardziej barwne. Ot, choćby taki przykład... Ja jestem piwno-knajpiane zwierzę. Z tym znajomym spotykaliśmy się w takiej knajpce (zresztą sporą, bo kilkunastoosobową grupą stałych klientów) prawie codziennie. A wiecie ile razy byłam w pubie od listopada? Dwa. Gdyby mi ktoś to przepowiedział, to bym go wyśmiała... Czas to zmienić, najwyższy czas.
W związku z tym wracam do pracy, bo jakoś na te przyszłe zmiany trzeba zarobić ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz