Dokarmianie przez klikanie

środa, lutego 04, 2009

Beginning of the story?

Jak teraz tak na to patrzę, to wcale nie było tak, jak się wydawało.

Bo wcale nie zaczęło się od Nowego Roku. Dużo wcześniej. Zaczęło się od zdjęcia niepokornego faceta o złym i trochę pijanym spojrzeniu. Często do tego zdjęcia wracałam, bo miało w sobie coś przyciągającego, intrygującego... Czy wiesz, że to było prawie trzy lata temu?
Potem było to z PD, nieoczekiwane znalezienie się po tej samej stronie barykady.
Jeszcze później, wreszcie - spotkanie. "Czy będzie można tu zapalić?" Westchnienie ulgi z mojej strony. Jasne, nawet należy, wreszcie jakaś bratnia dusza. Teraz już nie palisz - to inna sprawa. To było prawie 15 miesięcy temu...

Na tym spotkaniu, nie wiem czy pamiętasz, ale inni raczej milczeli. Rozmowa - to był głównie dialog między nami dwojgiem, a reszta się przysłuchiwała. Zaskoczyła mnie wtedy mała, która wybrała Ciebie spośród nas wszystkich, aby bezpiecznie przytulona, zasnąć. Psy są mądre intuicją, a ja wierze jej ocenom.
Została zresztą wierna swojemu wyborowi - rywalizuje teraz ze mną o Twoje uczucia.

Potem były listy, najpierw w sprawach technicznych i później, już te bardziej osobiste... Propozycja: musimy się spotkać na piwo. Byłam bardzo za, ale czas mijał i nic się nie udało wykroić z niego. Szkoda, bo chciałam.

Cholera, właśnie przejrzałam logi z GG. Nasze podświadomości już wtedy wiedziały. Tylko my posługiwaliśmy się rozumem. Bo tak nas wychowano...

Zanim przyszedłeś, przygotowywałam się jak małolata na pierwszą randkę, Tomek się śmiał, więc rzuciłam wszystko w kąt i stwierdziłam, że będę taka jak zawsze. A potem spacer po północy nad rzekę... Powiedziałam, gdy patrzyliśmy na oleiście czarną wodę, że nie zapomnisz nigdy tej chwili. Odpowiedziałeś, że ja też.

Nie wiem, czemu potem tak to wyszło, że razem poszliśmy na zakupy i wtedy z rozpędu (bo zimno było jak cholera) do mojej knajpki. Nie wiem, skąd wziął się dalszy ciąg, zwierzenia i ta cała reszta. Szczególnie reszta...
No, to tak to wyglądało z mojej strony, kochanie.

Brak komentarzy: