Praca, nauka, praca...
Mój dzień wygląda jak w tytule, co mnie wcale nie martwi, a wręcz odwrotnie :)
Zawsze z entuzjazmem zabierałam się do czegoś nowego, a z czasem okazywało się, że wszystko nie wygląda aż tak różowo, jak wyglądać miało. Entuzjazm powoli znikał, ustępując miejsca zniechęceniu. W tym akurat wypadku (nie wiem, czemu w tym właśnie) darowałam sobie hurraoptymizm i podeszłam do projektu bardzo chłodno i z dystansem oraz wątpliwościami. Gdy zaczęłam wchodzić głębiej - zaczęło mi się wszystko coraz bardziej podobać, a kiedy w dodatku parę moich posunięć ktoś docenił, to zrobiło mi się bardzo miło, a moja chęć do pracy i życia zauważalnie wzrosła.
Poza niewątpliwymi korzyściami materialnymi pojawia się jeszcze jedna - dla mnie bardzo ważna. Otóż ja tak mam (zresztą nie tylko ja), że im więcej mam wszystkiego na głowie, tym elastyczniejszy robi mi się czas i tym dłuższa doba. Ujmując to krócej - im więcej mam pracy, tym więcej mam czasu wolnego. Nic mi się nie rozłazi, nie marudzę i nie czepiam się.
Na koniec - nauka. Bardzo, ale to bardzo lubię się uczyć nowych rzeczy, a tu mam możliwość - a raczej konieczność - uczyć się codziennie.
Reasumując - chcę, żeby to trwało jak najdłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz