Lubię poniedziałki
Ostatnie dwa tygodnie były wyjątkowo męczące - problemy ze zdrowiem Pimpi, bardziej intensywne życie towarzyskie (w tym pierwsze od lipca ubiegłego roku spotkanie z Eks), a przede wszystkim sporo nowej zupełnie, a bardzo intensywnej - pracy.
W piątek popołudniu padłam; przez cały weekend zrobiłam wszystko co mogłam, aby odpocząć, odreagować, nabrać sił... Udało się, cieszę się z poniedziałku i nowego tygodnia, mam energię, pomysły i chęci :) Pimpi też już jest w dobrej formie, jeszcze na diecie, ale to już tylko dziś. Zamówiłam dla niej nowe jedzenie, tamtego już nie odważę się kupić - boję się powtórki.
Generalnie dobrze... Nie pisałam nic o nowej pracy, bo było za wcześnie, ale teraz już mogę. Podoba mi się, bo - pomijając względy finansowe, korzystniejsze od poprzednich - tematyka jest mi bliższa, no i szefowa bardziej komunikatywna, jakoś się dogadujemy - lepiej, niż z poprzednim pracodawcą.
Dam tu link do tego portalu, ale dopiero za jakiś czas, bo portal jeszcze jest w fazie dopracowywania - programistycznego głównie. Opiera się na bazach danych i jeszcze trwają prace nad nimi.
Jest dobrze. Wystarczyło trochę spokoju finansowego i wewnętrznego, a już zupełnie inaczej się czuję. Niech tak będzie :) Na razie nie potrzeba mi nic więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz