Po nocy
I ja wczoraj pisałam o "spektaklach natury", hmm... Spektakl to był w nocy i to jaki...
Cały dzień wiał silny wiatr, zwiększając stopniowo siłę. Wieczorem było ostro, ale ok. 23 zaczęło się prawdziwe pandemonium. Całe niebo rozświetlało się wyładowaniami, które były o tyle dziwne, że prawie bez grzmotów; ale gdy grzmoty wreszcie się dało słyszeć, to już naprawdę potężne. Oprócz tego grad, deszcz... Prawdziwy pokaz prawdziwej siły.
A dla tych, którzy mają net i nie wydarzyło im się nic złego tej nocy, mam trochę... warzyw i owoców, z których Saxton Freymann robi coś TAKIEGO. Poszukajcie w sieci, jest tego więcej, między innymi książek z jego pracami. Bardzo mi się podoba sztuka w jego wykonaniu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz