Dokarmianie przez klikanie

piątek, grudnia 18, 2009

Za równo dwa tygodnie...

...nasza pierwsza rocznica "bycia razem". Nie pisałam tu, jak to dokładnie było. A było śmiesznie, więc teraz opiszę...


W pierwszy dzień nowego roku wyszliśmy po zakupy (pieczywo, piwo, papierosy etc.) na pobliską stację benzynową. Było bardzo zimno, w domu spał Tomek, mój ówczesny współlokator, a poza tym należało złożyć życzenia noworoczne Jamilowi i jego barmankom, więc poszliśmy do "mojej" knajpy.

Tam niebawem dotarł niejaki Guru z panienką. Guru to niezbyt lubiany osobnik, potworny bufon. Jego ksywa wzięła się stąd, że kiedyś miał nieszczęście założyć sweterek z takim właśnie napisem. Cóż więc dziwnego, że ksywa przylgnęła? Musiała ;)

Guru w sposób ostentacyjny sugerował wszystkim, że z panienką spędził noc. Sugerował aluzjami, a w pewnej chwili zwrócił się do nas:
- Czy wy też...
Wtedy brutalnie mu przerwałam, dobitnie mówiąc:
- Nie. My nie! I tyle w temacie. Spadaj.
Spadł, po takim dictum każdy by spadł.

No i tu w zasadzie to powinnam go "na łamach" przeprosić. Bo to, co tak dobitnie wypowiedziałam w okolicach południa, już wieczorem było całkiem nieaktualne... ;)

Brak komentarzy: