Dokarmianie przez klikanie

niedziela, grudnia 13, 2009

Grażynka

Nie dość, że wczoraj pracowo wszystko ułożyło się lepiej, niż wyśniłabym w najśmielszych snach, to jeszcze na deser, wieczorem...


...do "Grażynki" przychodzimy od wczesnej wiosny czyli od kiedy już było jasne, że "Bajka" zniknie. Grażynka jest lokalem równie kultowym i w podobnym klimacie, jak ś.p. Bajka. Funkcjonuje tam jednak instytucja "loży szyderców", której to instytucji w Bajce nie było, a wygląda ona w praktyce jak dwa, trzy zestawione ze sobą stoliki, przy których siedzą inteligentni, a co za tym idzie - złośliwi ludzie, bywalcy innym słowem.

My oczywiście tam nie siadywaliśmy, ale zarówno bywalcy nas jak i my ich - obserwowaliśmy się wzajemnie. Dzień dobry na wejściu, do zobaczenia na wyjściu, czasem uśmiechy, gdy coś się działo - tak wyglądały nasze kilkumiesięczne kontakty. Do wczoraj.

Wczoraj wydelegowany przedstawiciel Panów Bywalców był podszedł z dwiema butelkami Królewskiego i oficjalnie - w imieniu kolegów i swoim - stwierdził, że chyba dosyć tego przyglądania się i najwyższy czas zacieśnić stosunki bilateralne, co uczyniliśmy niezwłocznie ;)

No. Tak więc resztę wieczoru spędziliśmy w zacnym towarzystwie i bardzo było zabawnie. To tak na ukoronowanie tego, niezwykłego zupełnie - dnia :)

Brak komentarzy: