Dokarmianie przez klikanie

czwartek, listopada 30, 2006

...

Stoi się czasem na chwiejnej pochylni o rozmiarach znaczka pocztowego. Każda droga z niej prowadzi w przepaść. Krzyczy się do Boga z pretensją o jego zdradę. Szuka się wyborów między najskuteczniejszymi sposobami. Prosi się świat o chwilę uwagi. Wychodzi się z decyzją.

Ale w tym wszystkim zapomina się wrzucić komórkę do mikrofali. I czyjaś obecność przypomina, że nie tylko siebie zabrałoby się... tam. Tyle. A potem się wraca. Z lekkim uczuciem porażki. I cieniem nadziei... do której nawet przed sobą trudno się przyznać. Przecież miało nas już tu nie być. Żyjemy.

Ale nie pytajcie mnie dziś, czy warto...

1 komentarz:

WojD pisze...

Dopóki ktoś interesuje się naszym losem i pyta 'co słychać?', dopóki nie jesteśmy całkiem sami na tym świecie, bo komuś na nas zależy, dopóty życie ma sens i rezygnacja z niego skrzywdziłaby ludzi, którzy czuliby się potem winni...

Czasami jest bardzo źle, czasami jest gorzej, gdyż ciągnie się to dniami, tygodniami i miesiącami...
Przeszedłem przez to i kilku osobom zawdzięczam to, że nie zrobiłem nic głupiego.

Trzeba się cieszyć iskierkami radości, promykami nadziei, tym, co się dobrze robi i tym, co dobrego spotyka nas od ludzi. Życie nie jest sprawiedliwe - ale nie jest złe. Po złym czasie przyjdzie lepszy a potem dobry... Trzeba przeczekać i robić dobrą minę nawet do bardzo złej gry - szczególnie, że ty nie jesteś sama.