Dokarmianie przez klikanie

środa, listopada 11, 2009

Ale bywa i dobrze... Part 2.

Moje porozumiewanie się z resztą świata jest raczej ubogie w słowa, bowiem polega głównie na wypowiadaniu "nie" w różnej intonacji.


Anioł A Nie Mąż mówi:
- Pójdziemy do Syrenki?
Ja odpowiadam:
- Nie.

AANM: Czemu?
J: Nie.
AANM: Coś nie tak?
J: Nie.
AANM: No to czemu?
J: Bo nie (ale się rozgadałam...).
AANM: Powiedz.
J: Nie.
AANM: To chodźmy, najwyżej wrócimy szybciej...
J: Nie, bo: nie mam fryzury, w co się ubrać, miałam zły dzień, ta kretynka nie zadzwoniła, a ty mnie nie rozumiesz, bo masz to w nosie i w ogóle zaraz skoczę z mostu, bo to wszystko jest bez sensu...
AANM: Rozumiem, to chodź do Syrenki, zaniosę cię, dobrze?
J: Nie (ale już po cichu to mówi i daje się zanieść; w trakcie niesienia coś tam mówi, ale na szczęście nikt nie zwraca na to uwagi).

Po powrocie:
AANM: Kładziemy się?
J: Nie.
(da capo al fine)

Widać po powyższym, że to naprawdę anioł, a nie zwykły mąż.

Brak komentarzy: