Dokarmianie przez klikanie

sobota, kwietnia 18, 2009

Cantr to fajna gra...

...no tak, bo:


1. Na jednym łóżku leży mój mąż - z Cantr, a jakże...
2. Na drugim nasz przyjaciel - z Cantr, a jakże...
3. Wieczorem wpadnie moj eksmąż - z Cantr, a jakże... (żeby zabrać nas na koncert kolegi, ten kolega nie jest z Cantr akurat, co w tej sytuacji jest prawie dziwne ;)
4. Wczoraj gadając, obgadaliśmy niemal całą polską ekipę cantryjską (i kawałek litewskiej oraz ułamek amerykańskiej), bo tak bywa, gdy się troje cholernych Cantryjczyków spotyka.
5. No nie wiem, jak można w tę grę nie grać - przecież wówczas nie znałoby się chyba nikogo.
6. Czyli dom wariatów jak zwykle...
7. A ten wpis poniżej... Tak jest jak się mąż do kompa dorwie, na konto wejdzie i sprawdza, czy się da coś napisać na żony blogu. Dało się ;)

Brak komentarzy: