Dokarmianie przez klikanie

poniedziałek, października 06, 2008

Hmm... a bo my wiemy?

Taka akcja była wczoraj - ludzie przy budach, żeby zwrócić uwagę na problem... Hmm, ale my mamy lekko mieszane uczucia. Znaczy Pimpi i ja.

Dlaczego? No bo po pierwsze to w Wawie raczej niewiele psów ma budy, łańcuchy etc. W Pimpiakowie Dolnym (gdzie akcji nie było) - niewątpliwie więcej. Albo w Górnym, tam nawet sołtys, jak mówią...

Po drugie: bo może w Wawie to należałoby inaczej - kazać się zamknąć każdemu w odpowiednio ciasnym pomieszczeniu. I przez tydzień dać mu wyjść tylko na pobliski skwerek 3x10 minut na dobę. I zaraz z powrotem. Oczywiście przez ten czas może mieć towarzystwo... z wyjątkiem dziesięciu godzin, gdy go nie może mieć. Ale można zostawić mu kość. Albo piłkę. A na spacerze niech sobie powącha newsy... Tylko szybko, bo pańci się spieszy - zaraz serial będzie.

Po trzecie: może kazać im sikać w locie. Tak, w locie. Bo milion razy widzę, gdy spieszący się pan nie ma czasu zaczekać, by psiak załatwił potrzebę. Więc cóż - niech skurczybyk (na sznurku) też powiewa kutasem, choć raz, a może i dziesięć razy, skoro pies tak musi codziennie?

Ja przepraszam za słownictwo, ale to jest miejski problem - nie buda, ale właśnie to.

Mój pies zostaje sam w sytuacjach wyjątkowych. Bo na przykład pada deszcz i ona nie chce iść - ale to inna sprawa, jej wybór. Ale nie chodzę na przykład do klubów techno - bo Pimpi nie znosi techno (tylko techno, inne rodzaje muzyki lubi). A ja lubię techno i co z tego, że lubię? Nie chodzę też do kina i teatru, bo tam z psami nie wolno. Z kinami to zero poświęcenia - mogę bez nich żyć, ale do teatru to bym sobie poszła, szczególnie że bardzo dobry mam 20 m od domu. Może jednak z nimi pogadam, może nas obie wpuszczą?

Mój pies nie zna (z wyjątkiem jakiś góra 200 godzin na ponad półtora roku) pojęcia "tęsknota". Nie dałam jej poznać tego słowa na tyle, na ile tylko mogłam. I zawsze staram się mieć czas dla niej. Mogę nie mieć czasu na inne rzeczy, ale dla niej muszę. Bo jest żywa. Bo jest moja. Bo jestem jej światem, a to ogromna odpowiedzialność.

Dlatego wczoraj nie przykułyśmy się do budy. Bo nie w tym rzecz. Nie to trzeba zmieniać. No. To tyle w temacie. Sorry za dziwną tematykę, ale chyba musiałyśmy...

Brak komentarzy: