Milczę, bo...
...miałam wspaniały i zbyt krótki weekend
...po nim musiałam wskoczyć na jedną noc do mieszkania mamy i zabrać parę rzeczy
...następnego dnia leciałam tu znów bladym świtem
...moja codzienność to teraz godziny posiłków małej i godziny podawania lekarstw
...tutejszy dostawca internetu domaga się kasy i wyrzuca na każdej stronie komunikaty i to bardzo utrudnia korzystanie z sieci
...tak w ogóle to i tak tego dostępu mam mniej niż normalnie, bo muszę się nim dzielić z dwiema-trzema osobami
...pracuję niestety mniej, niż zazwyczaj (powody jak wyżej), choć roboty mam znacznie więcej, niż normalnie
...życie wokół też się uwzięło i pędzi oraz domaga się uwagi i wszyscy nagle czegoś chcą, a ja teraz nie mam czasu - ani chwili
To już wiecie - tak pokrótce - jak jest. I jak będzie - chyba do piątku, a na pewno do jutrzejszego wieczora, bo jak zwykle nic nie jest do końca pewne.
I bardzo dziękuję mojemu kochanemu M., że w tym wszystkim jest jedynym, który znacznie więcej daje, niż bierze i dzięki któremu jakoś się trzymam, zamiast planować strzelanie do tłumu, bo i takie myśli już miałam... Jak to dobrze, że jest. Że aż jest.
1 komentarz:
Wspaniale, że jesteśmy Qilio... Kocham Cię.
Twój kochający, M.
Prześlij komentarz