Dokarmianie przez klikanie

środa, marca 03, 2010

We are back!

To poprawnie chociaż? Język angielski trudna ;) Ale i tak wiecie, o co chodzi.


Łomatko, jak ja zawsze odchorowuję ten Kraków. Mam uczulenie na miasto. Normalni ludzie mają na pyłki, na koty, nie wiem na co jeszcze - na motyle brazylijskie na przykład. No, ale przecież ja to muszę mieć na coś naprawdę spektakularnego, eh...

qw (Fraaanz! Złaź z klawiatury i się nie wyrażaj! A poza tym zdanie zaczynamy od wielkiej litery.) - tę jednoznacznie dla mnie brzmiącą dwuliterówkę napisał F.

A kontynuując - wróciliśmy, to najważniejsze. Ja jestem oficjalnie bezdomna wreszcie, mama ma wolne mieszkanie, które może wymienić na inne. Nawet w Kraku poszliśmy do Stilla na piwo. Najzabawniej było w pociągu powrotnym, bo państwo M. kupili sobie flaszkę swojej ulubionej wódy (nemiroff chilli), flaszkę wody i walili z gwinta, przepalając spike'ami. Oczywiście wiadomo, iż obie te rzeczy są w pociągach zabronione. Ale ponieważ państwo M. nie wyglądają na osoby, którym można, ot tak sobie, zwrócić uwagę i to przeżyć, więc obsługa i współpasażerowie, gdy tylko spoczął na nich nasz ciężki wzrok - odwracali się do okna i udawali, że wcale ich nie ma :)

A tak naprawdę, to byliśmy grzeczni, sympatyczni i roześmiani, więc chyba nikomu nasze picie aż tak bardzo nie przeszkadzało :)

Zwierzaki nie zdemolowały mieszkania zbytnio, tak więc czekają nas góra dwa dni sprzątania. Jest dobrze.

6 komentarzy:

Janusz pisze...

Powiedz mi: dlaczego masz 0 komentarzy? To taki miły blog.

Qilia pisze...

Dlatego, że ci, którzy mają ochotę skomentować, odzywają się do mnie prywatnie, na GT lub na FB :)

Janusz pisze...

No, teraz rozumiem.

Janusz pisze...

What do You mean by GT ?

Qilia pisze...

Google Talk, czyli dawna nazwa tego, co obecnie jest czatem na Gmailu.

Janusz pisze...

Tak. Śmieszny jest wasz świat. Hmm,...