Wreszcie będziemy mieli mruczącego kota, hurra!
Z dzisiejszego poranka...
Anioł 190 cm wzrostu był udał się do sklepu po jedzenie dla, jak go zwykł nazywać, "mojego kochanego kiciusia".
Wrócił z saszetką whiskasa i takimi słowy był uprzejmy zwrócić się do swojego kochanego kiciusia:
- Od dziś masz zeżreć siedem saszetek tego świństwa, bo ja za to wreszcie będę miał mruczącego kota, jasne to jest?!
Wyjaśnienie dla niezorientowanych: promocja, dają mruczącą maskotkę za siedem kuponów.
Reakcja reszty: obie z Pimpi zarykiwałyśmy się śmiechem (ona umie się śmiać, ja też czasem), słysząc dictum jednego faceta do drugiego, piękne :)
Edit: Niezależnie od zabawy, którą miałyśmy słuchając, tez cieszymy się z możliwości posiadania w domu mruczącego kota...
Dopisek mój po cichu: ciekawe w ile sekund P. go załatwi... ;) Trzy? Czy aż pięć? ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz