Milion lat ;)
No, to się już nastawcie na składanie życzeń - otóż K. (inaczej zwany Mężem nad Mężami) w niedzielę kończy... Aha, chcielibyście wiedzieć. Nic z tego. Kto jest na FB lub zapraszany do nas - ten wie, reszta się może tylko podomyślać ;)
W każdym razie urodziny w niedzielę będzie miaaauuu ;)
I się upijemy jak stado norek. Ale w sobotę, bo w niedzielę to MnM pracuje, w poniedziałek z kolei ja do tego najgorszego miasta pod słońcem jadę (niestety, mam już bilet, więc się nie wykręcę, a szkoda - byłam gotowa nawet taktycznie zachorować na suchoty, byle tylko nie jechać ;).
Kolejny nius, tym razem z innej zupełnie beczki - pamiętacie może: Franz się kiedyś darł jak opętany, a my razem z nim - pisałam o tym. No i tak dwa dni temu też się rozdarł (bo właśnie minutę wcześniej opróżnił miskę z jedzeniem, dlatego zagrażał mu głód i musiał to jakoś zasygnalizować ;) i wtedy sobie uświadomiliśmy, że tak naprawdę to on już tego darcia nie uprawia od kilku tygodni, tylko myśmy tego nie zauważyli - znaczy momentu, w którym przestał.
Kiedyś wył jak syrena, a w tym wyciu można było usłyszeć: wypuście mnie z tego domu wariatów, nie chcę tu być etc.
Przestał. Ergo - albo uznał że i tak się nie wydostanie i szkoda pyszczka, albo... mu dobrze i już nie chce iść w świat :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz