Pięćset dwudziesty czwarty
Spotkanie było, dwudziestu jeden wariatów... Całkiem miło.
Nieoczekiwane: spojrzeć na Wawę oczami kogoś, kto jej jeszcze nie poznał. Niewyjęte. Bardzo mi się podobało.
Nie wiem, zmęczona jestem trochę, trochę przepita. Ale generalnie raczej zadowolona ;)
P.S. Mąż ostrzygł psa. Niektórzy - złośliwi i głupi - mówią, że w schodki. Może i w schodki, ale i tak odwalił super robotę. Pimpiakowi się podoba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz