Rok mija, a my...
...no dobrze, ja.
Ani trochę mądrzejsza, ale na pewno szczęśliwsza :) Ani ciut bardziej zapobiegliwa, ale za to ładniejsza (wszyscy to mówią, naprawdę) Ani o jotę poważniejsza, ale za to oczy mi lśnią jak nigdy...
Mój Mąż nad Mężami - on się raczej nie zmienił i nie chciałabym, aby się zmieniał :)
Przez ten rok załatwiliśmy parę ważnych spraw, rodzinę powiększyliśmy o Franza, zaciągnęliśmy trochę długów (ale gros już oddaliśmy). Byliśmy na skraju przepastnej rozpaczy i prawie w euforycznych bramach nieba - jedno i drugie okazało się lekko przesadzone, jak to w życiu... Było trudno, było cudownie - było różnie...
Przetrwaliśmy bez bólu i ten rok wspominamy jako wyjątkowo krótki z perspektywy. Tak więc, MnM - zaczynamy drugi miodowy :) Mam wrażenie, że z Tobą nie da się inaczej. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz