Egzaminy
Tak jest, że niemal każdego dnia jakieś zdajemy. Podejmujemy wybory, które są przecież egzaminami. Stajemy przed mniejszymi i większymi sprawami codzienności, a obok zawsze ktoś stoi i... ocenia. Nie dlatego, że lubi oceniać. Dlatego, że siłą rzeczy się do tego odnosi.
Podobnie z drugiej strony. Stoimy z boku, przyglądamy się, oceniamy... Nie dlatego, że mamy taką nieodpartą potrzebę oceniania, lecz po prostu - siłą rzeczy - odnosimy się do poczynań innych i klasyfikujemy je. Taką najprostszą klasyfikacją jest "podoba mi się - nie podoba mi się"...
Superkomfortem jest, gdy patrząc na partnera życiowego - w 99 wypadkach na 100 - myślimy (nawet nie zdając sobie z tego sprawy, bo to własnie taki myślowy odruch oceniający): podoba mi się, że tak robisz, zgadzam się z tym.
Procentowość zgody w takich momentach świadczy o tym, czy to jest ta właściwa osoba. Poniżej 75 procent czas się poważnie zastanowić, poniżej 60 - raczej pakować walizki (swoje lub jej ;).
Ten jeden procent u mnie zostawiam na różnicę charakterów i błąd statystyczny w jednym;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz