Dokarmianie przez klikanie

poniedziałek, kwietnia 05, 2010

Co słonko wczoraj widziało?

Różne ciekawe rzeczy widziało, w tym wyprawę państwa M.


Państwo M. najpierw przejechali most Świętokrzyski, po czym pani M. zakamarami, wykrotami i bezdrożami poprowadziła pana M. na tzw. stopkę na Wiśle. Tam państwo M. zaparkowali rowery i udali się w pobliskie krzaczory w poszukiwaniu opału tudzież patyków na szaszłyki. Poszukiwania zostały uwieńczone sukcesem.

Gorzej było, gdy przyszło do rozpalania ogniska. Pani M. była już bliska poddania się, lecz pan M. nie odpuścił i udało mu się je jednak rozpalić, choć rokowania były marne. Następnie każde z państwa M. przygotowało sobie szaszłyk autorski. Tu oczywiście, z powodów wiadomych, pani M. wiodła prym, choć pan M. robił sobie nawet tosty (które pani M. pominie tu litościwym milczeniem).

Ognisko udało się wspaniale, wódka była czysta (bo wzięli ze sobą po piersiówce wódki, skonsumowali ją zresztą w pierwszej kolejności, aby zdążyła z nich wyparować przed powrotem), Wisła była czysta, słońce jaskrawe, niebo błękitne, a wędkarze - zniechęceni nieprzyjaznym wyglądem państwa M., trzymali się z daleka.

Potem państwo M. udali się (via Zoo) na Starówkę, do Michała, a jakże, gdzie skonsumowali kawe i koniak oraz - na deser - becherovkę. Stamtąd wrócili grzecznie do domku, aby poczęstować futerka specjalnie dla nich upieczoną kiełbaską, poalkoholizować się jeszcze ciut i... No, do łóżka poszli - to chyba jasne jest, bowiem byli zmęczeni... świeżym powietrzem ;)

Fajna była rocznica, a wyprawa - zdecydowanie do powtórzenia :)

1 komentarz:

Janusz pisze...

Najlepszego na następnych wiele lat. Może są szczęśliwi ludzie na tym marnym świecie ?

JM