Szlag mnie trafia czasem, bo...
Wyobraźcie sobie... Otóż dwa dni temu przyszło zaproszenie na herbatę, ciasto i dyskusję dla Pana Doktora*. Na dyskusję o tym, co się będzie działo naprzeciw naszego domu. Pan Doktor wydelegował nas, bo jemu to zwisa (jest normalny i ma ważniejsze sprawy). Idziemy reprezentować.
Relacja w punktach, jak zawsze, gdy jestem przytłoczona:
1. K. wraca z pracy i mówi:
- Tam stoi policja...
- Pewnie pilnują... - bagatelizuję.
K. się przebiera, idziemy.
2. Rzeczywiście, policja. Wezwana przez "Panią Reprezentującą Administrację" (PRA). PRA zarzuca Młodym Inteligentnym Ludziom (MIL), że włamali się** na posesję.
3. PRA zarzuca MIL, że są: rosyjską mafią (sic!), niedoświadczonymi dzieciakami, włamywaczami, burzycielami porządku społecznego, złodziejami etc.
4. MIL (ponieważ nie wolno im tam już być) wynoszą stolik i krzesła na zewnątrz. Jest herbata i ciasto i impreza chodnikowa. PRA każe wynieść wszystko ze środka. Policja pilnuje, my sobie z lekka robimy jaja, pijąc marokańską miętę.
5. Zaglądają inni zaproszeni. Zdania są różne, od pozytywnych (rozpiętość wiekowa 30-60) do pana w wieku 65+, który ewidentnie ubliża MIL, a oni znoszą to z godnym podziwu spokojem. Ja bym sukinkotowi dała w pysk po pierwszym słowie i obecność policji nie powstrzymałaby mnie...
6. MIL wyprowadzają rzeczy, które tam przywieźli - papa do naprawy dachu, wykładziny, meble, cementy, lepiki i takie tam różne inne farby. Dzwonią po transport, bo ilości tego są wielkie. Osobliwi złodzieje... Wnieśli zamiast wynieść...
7. PRA występuje z moim ulubionym argumentem: ja mam rację, bo dłużej żyję! Ożeszty! PRA to niestety moje pokolenie. Jest mi wstyd, bo ktoś mógłby wrzucić nas do tego samego wora. Nieee!
8. MIL nie tracą dobrego humoru. My zresztą też. Radzimy, jak powinni się zabrać do rzeczy, aby nikt i nigdy już ich tak nie potraktował jak PRA.
9. Jesteśmy zaproszeni na Elbę***. A MIL chcieli zrobić na terenie pustej od lat posesji, na którą administracja nie ma pomysłu, fajne miejsce. Wyremontować, a później: netowa kawiarenka, działania artystyczne, freeshop. Nie chcieli na tym zarabiać, to miało być coś dobrego i niekomercyjnego.
10. Czemu tu nigdy nic sensownego nie można zrobić? Nie odeszliśmy od świata opisywanego przez Bareję. Ani o krok. A od '89 minęło ponad 20 lat... Nie. Znaczy lata minęły, ale świat się nie zmienił.
Przypisy:
* Pan Doktor - właściciel mieszkania, najlepszy z możliwych, a ja się w końcu na tym znam, bo mam bogatą skalę porównawczą.
**włamanie - nieadekwatne, posesja była otwarta, zamki nienaruszone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz