Bywa tak i tak
Bywają złe dni - jak środa, gdy - czegokolwiek się tknęłam - sypało się tak bardzo, jak tylko zdołało. Ale na szczęście bywają też takie jak czwartek, gdy z kolei - cokolwiek ruszyłam, co wcześniej się w środę zepsuło - zaczynało działać i działało już bez przeszkód, pięknie i bezproblemowo.
I nawet udało mi się wczoraj zrobić jeden dobry uczynek, co generalnie rzadko mi się zdarza, jako że jestem dosyć wredną babą. I nawet byłam miła dla swojego współlokatora, co też stosunkowo nieczęsto mi się zdarza.
A w nagrodę po tym udanym dniu dodatkowo od mojego właściciela (znaczy właściciela mieszkania, które wynajmuję) dostałam wspaniały prezent - bo był z wojaży wrócił - czy dostajecie prezenty od ludzi, od których wynajmujecie mieszkania?
A już na sam koniec, w nocy - odezwał się zleceniodawca, dla którego kiedyś robiłam kilka rzeczy i napisał takie fajne słowa na końcu listu o nowym zleceniu... że jeśli ja się tego podejmę to na pewno będzie to dobrze zrobione.
Tak więc był to ogromnie udany dzień i dzięki takim dniom chce się naprawdę żyć. Takie czwartki dają energię na wiele nieudanych i irytujących śród.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz