Barowa pogoda
Nie spałam od piątej rano wczoraj do piątej rano dziś. Ta doba minęła pod znakiem gości, wręcz tłumów, bo rzadko się zdarza, żeby przewinęło się przez dom jednego dnia aż osiem osób... Ale bardzo to było miłe.
Teraz już odespałam trochę, kac mija powoli, zaraz chyba zabiorę się za robienie obiadu. Niby powinnam się ruszyć z domu, ale ten deszcz nie nastraja do jakichkolwiek spacerów - nawet małe futrzaste śpi skulkowane na fotelu i nie molestuje mnie o wyjście.
Mam nadzieję na wieczór filmowy po powrocie T., to będzie chyba najlepszy pomysł na spędzenie reszty tego sennego i mokrego dnia. A teraz kawa - niby były już dwie, ale to chyba za mało - ziewam rozdzierająco, a przecież muszę "się wziąć"... OK, zaraz się wezmę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz