Sprytna i rozgadana...
...czyli nasza nowa drukarka.
Byłam przeciwna trzeciemu sprzętowi tego typu, w dodatku to "kombajn" czyli urządzenie wielofunkcyjne - a wobec nich jestem przeciwna podwójnie. Poza tym odstraszająco podziałała na mnie zbyt niska cena. Ale K. się uparł, więc...
No i znów miał rację (inna sprawa, że takie ciągłe "manie" racji bywa czasem wkurzające) i mamy bardzo sprytną szarą zgagę ;) Objęła w wyłączne posiadanie stoliczek i drukuje, skanuje, kopiuje oraz... gada, mruczy, tłucze się, warczy - nawet Franz ją słyszy, a to o już czymś świadczy. W każdym razie niesamowicie przyjazne stworzenie i już ją lubię :)
P.S. Nie piszę, ile kosztowała, bo nikt i tak nie uwierzy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz