Na Powiślu
Od pewnego czasu spacery (szczególnie wieczorne) odbywamy w poszerzonym składzie czyli 2+1. Jest zabawniej, więc i ich długość się zwiększyła, co z kolei pozwala więcej zaobserwować.
Przyroda na Powiślu, w bliskości rzeki i licznych parków, pleni się bujnie. Ale zobaczyć bobra? To naprawdę rzadkość, a jednak dwa dni temu płynął sobie w górę rzeki, blisko brzegu i nie peszyła go nawet obecność ludzi. Tego samego dnia obserwowaliśmy też nornicę lub "coś" w tym rodzaju (taka grafitowa myszka, ale z krótkim ogonkiem; nie wiem, co to za zwierzątko), która najpierw pokonała dzielnie betonowe schody nabrzeża, potem jeszcze wpław 20 cm wody i już była u siebie, w kępie zarośli.
Codziennie wczesnym rankiem można oglądać taki widok: na brzegach koszy na śmieci siadają wrony i robią inspekcję zawartości. Zachowują się jak wkurzeni celnicy - z furią odrzucają rzeczy zbędne i po kilku minutach trawa w otoczeniu kosza zasłana jest śmieciami. Nieładnie to wygląda, a całe odium spada oczywiście na ludzi, bo któż podejrzewałby niewinne ptaszyny :)
Dziś na porannym spacerze niecodzienny widok stanowił przycumowany do drzewa statek wycieczkowy w formie łodzi Wikingów, na którym panowie marynarze słodkowodni odbywali właśnie poranną toaletę przed dalszym rejsem.
Jak ja lubię to Powiśle ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz